czwartek, 23 stycznia 2014

Z czym na stok?

Narciarski sprzęt zjazdowy dla dziecka to bardzo droga inwestycja. Nawet jeśli chcemy kupić używany, to i tak mało nie zapłacimy. Dlatego jeśli nie jesteśmy przekonani co do tego czy dziecko będzie jeździć oraz czy my z dzieckiem będziemy jeździć można zacząć od sprzętu pożyczanego. Coraz częściej w wielu wypożyczalniach można zobaczyć krótkie nartki (67, 70, 80 cm) oraz malutkie buty. Niestety w Polsce, często są to pojedyncze pary więc najlepiej nie liczyć na wypożyczalnie „na miejscu”, ale zaopatrzyć się przed wyjazdem. Zdecydowanie lepiej jest w Austrii, czy Włoszech – tam na stokach spotyka się od dawna malutkie dzieci i sprzętu odpowiedniego jest więcej.


Zakup sprzętu to spory wydatek, ale jest wiele możliwości, żeby zmniejszyć wydatki. Po pierwsze można go rozłożyć na więcej dzieci (swoich i znajomych). My co roku musimy dokupić tylko tych kilka rzeczy, z których dzieci już wyrosły, a sprzęt przechodzi z jednego dziecka na drugie. W tym roku musieliśmy kupić jedne buty, jedne narty oraz dwa kaski a wyposażoną mamy całą czwórkę. Wiele sklepów oferuje możliwość wymiany sprzętu po roku na większy za dopłatą. Niektóre mają komis i gwarantują odkup zakupionego u nich sprzętu. Możemy kupić też sprzęt używany – w przypadku nart jest to z reguły trochę więcej niż 50% ceny nowych.  

Co będzie nam potrzebne?

Absolutne minimum to buty i narty z wiązaniami (mogą być buty i deska, ale o tym nie będę pisać). O kasku i goglach pisałam wcześniej i choć gogle nie są niezbędne to bez kasku nie powinniśmy wypuścić dziecka nawet na „pierwsze kroki” przed domem. Kijki narciarskie, jak słusznie zauważyła Aneta, dzieciom w pierwszym etapie nauki są w ogóle nie potrzebne. Zawadzają, plączą się i utrudniają przyjęcie prawidłowej postawy.

A więc narty


















Ich długość oceniamy na podstawie wzrostu dziecka. Dobra długość dla początkującego małego narciarza to taka, gdy postawione narty sięgają maluchowi pod brodę, nie wyżej, mogą być wręcz krótsze - takie do klatki piersiowej. To ważne - nie przesadzamy z długością – jeśli kupujemy to nie za długie, żeby posłużyły dłużej, jeśli wypożyczamy – warto poszukać takich, które będą odpowiednie a nie wziąć dłuższe, bo akurat takie w tej wypożyczalni mają. Chodzi o to, aby dziecku było łatwiej się nauczyć poruszać. Już same narty będą wyzwaniem, zbyt długie tylko mogą malucha zniechęcić. Narty najczęściej są w komplecie z odpowiednimi wiązaniami i te sprzedawca powinien nam ustawić odpowiednio do wagi naszego dziecka.


Buty

Wielkie, ciężkie, niezgrabne, sztywne. To pierwsze wrażenia. I potem nic się nie zmienia ;) Takie te buty są, że muszą dobrze trzymać nogę, stabilizować i chronić przed urazami oraz dobrze trzymać się narty. No nie da rady inaczej (chyba że w biegówkach). Rozmiar powinien być odpowiedni do stopy – też nie możemy dać dziecku butów za dużych, bo może pojeździ w przyszłym roku. W za luźnym bucie dziecko nie będzie mogło panować nad nartą i ciężko mu będzie jeździć oraz stosować się do poleceń naszych lub instruktora. Jak zmierzyć? Przede wszystkim wyjmijmy wewnętrzny but i wkładkę z niego. Stawiamy stopę dziecka na wkładce, potem gdy ta jest dobra mierzymy wewnętrzny but – jest miękki więc łatwo wyczuć gdzie palec dziecka się kończy. Pamiętajmy, że dziecko nie może stać w trakcie mierzenia prosto. Powinno wykonać coś w rodzaju półprzysiadu. Kształt butów dostosowany jest do lekkiego ugięcia nóg w kolanach – stopa wtedy nieco inaczej układa się w bucie. Niektóre buty wewnętrzne mają sam czubek wykonany z przezroczystego materiału – możemy wtedy wyraźnie zobaczyć jak układają się palce dziecka. Gdy wkładka i wewnętrzny but są dobre mierzymy cały but ze skorupą. Zapinamy go. Sprawdzamy czy dziecku przy zapięciu noga wysuwa się do góry, pytamy czy je gdzieś coś uwiera lub uciska (z reguły uciska, bo buty zapina się ciasno). Większe dzieci, już jeżdżące, są w stanie dość dokładnie nam powiedzieć czy ucisk jest „zwykły” czy nadzwyczajny.





Buty narciarskie są zapinane w różny sposób – niektóre mają jedną klamrę z tyłu, inne mają jedno zapięcie z boku, jeszcze inne mają dwie lub trzy klamry (zależnie od wielkości buta) takich jak buty dorosłe.
Najmniejsze buty rzadko mają klamry dopinające część śródstopia. Większe mogą ją mieć, ale wcale nie muszą. Jeśli się da proponowałabym wybór butów, które da się dopasować w wielu punktach.

Akcesoria dodatkowe

Kijki jak już pisałam nie są niezbędne, a na początku wręcz zupełnie zbędne. Jeśli jednak chcemy dziecku kupić „popychacze” powinny być takiej długości, aby przy wbitym w śnieg kijku ręka trzymająca była zgięta w łokciu pod kątem prostym.


Do nauki jazdy możemy dziecku zakupić szelki.


W niektórych przypadkach bardzo przydatne, w niektórych bardzo utrudniające naukę. Wszystko zależy od tego jak ich używamy. Jeśli dziecko będzie ćwiczyć z instruktorem to on zdecyduje czy i jakich pomocy do nauki używać. Nam „uprząż” bardzo przydała się przy młodszym synu, który nie chciał hamować na końcu stoku. Przydaje się ona również do holowania małego narciarza - bardzo rozgrzewająca dla rodziców funkcja!





Życzymy dużo śniegu, szerokich tras i małych kolejek do wyciągów J























1 komentarz:

  1. Jedziemy zatem badać warunki narciarskie w Beskidzie Śląskim :)

    OdpowiedzUsuń