czwartek, 27 marca 2014
poniedziałek, 10 marca 2014
Śpiworek dla dwóch przedszkolaków.
Zachęcona opinią Anety oczekiwałam na przesyłkę pełna
dobrych myśli a zarazem i obaw, że jeśli namiętność do kotów i u nas wybuchnie
z podobną siłą przyjdzie nam przeciąć śpiwór na części. Nie pomyliłam się
zbytnio.
Co prawda nasz sześciolatek uznał kotki za „niemęskie” i
powiedział, że on w takich spał nie będzie (spośród wzorów Lela Blanc wybrał dla
siebie śpiworek w kotwice), jednak obu córkom śpiworek przypadł bardzo do gustu
i pakowały się do niego… jednocześnie. Okazało się, że śpiworek jest bardzo
pojemny i na dwa sposoby można w nim umieścić dwoje dzieci, z przytulankami J.
Sam materiał, jak już wspominała Aneta jest niezwykle miły w
dotyku. Miękkie kotki wyglądają jakby zaraz miały zacząć mruczeć. Suwak rozpina
się łatwo, ale nie do tego stopnia by śpiwór rozpinał się sam z siebie.
Rozpinanie i zapinanie było jednym z punktów dyskusyjnych między naszymi
użytkowniczkami, całe szczęście więc, że suwak w tym wypadku ma dwa końce.
Worek, w którym śpiwór był spakowany służył nam
za poszewkę do poduszki, gdyż według naszej najmłodszej pociechy
poduszka z żyrafą nie pasuje do śpiwora z kotami. Trzeba było więc w czasie
podróży dodatkowo chronić śpiwór, żeby nie zabrudził się, ale nie był to
kłopot, gdyż bardzo ładnie składa się on w pakunek łatwy do schowania w prawie
każdej reklamówce.
Ponieważ należeliśmy w tym roku do ostatniej grupy
„feryjnej” spakowaliśmy koty i zabraliśmy na wycieczkę. W samochodzie pełniły
rolę poduchy dla śpiącego najstarszego syna. W hotelu zaś były idealnym
rozwiązaniem dla córki śpiącej z nami w pokoju. Nie było zimno, raczej gorąco,
więc koty funkcjonowały głównie rozpięte.
Dzięki śpiworkowi dużo łatwiej było przekonać malucha do
rezygnacji z oporu i zachęcić do spania. Wystarczyło przypomnieć, że w łóżku
czekają jej kotki, a milkły protesty i córka wędrowała do łóżka i układała się
w śpiworze.
Nie testowaliśmy śpiworka w przedszkolu, ale myślę że to
bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie że często w przedszkolach jest duża
pościel składana na leżaku na pół.
Podsumowując. Śpiworek Lela Blanc sprawdził się u nas i w
domu i w podróży. Doskonale spełnia swoją rolę śpiwora i przytulanki w jednym.
Kolorowe koty umilają dzieciom moment zasypiania a obudzenie się w ich
towarzystwie jest równie przyjemne.
piątek, 7 marca 2014
Sprytna butelka
Butelka iiamo – innowacyjny kształt i wielofunkcyjność. To
najlepsze słowa do opisania butelki.
Butelka jest wielofunkcyjna – można jej używać jako
codziennej zwykłej butelki do mleka czy innych napojów. Można wymienić smoczek
na ustnik bidonowy dla starszych dzieci. Można wreszcie w każdej z tych opcji włożyć do butelki wkładkę z samopodgrzewaczem i uzyskać picie w
temperaturze ok. 37 stopni.
Wraz z naszą dwuletnią córką postanowiliśmy przetestować
możliwości wyprawowe butelki iiamo.
Choć córka od dawna nie pije już ze smoczka (korzystaliśmy
do niedawna z bidonu z miękkim ustnikiem) spróbowaliśmy podać jej iiamo ze
smoczkiem. Nie bardzo jej się podobał ten pomysł. Być może fakt, że już się od
niego odzwyczaiła miał na to największy wpływ. Może istotny był dla niej
kształt i po pewnym czasie by się do niego przyzwyczaiła? Mam jednak wrażenie,
że istotny był również brak zaworka odpowietrzającego, do którego była
przyzwyczajona tak w butelce jak i w bidonie.
Głównym naszym celem był jednak bidon i jego możliwość
podgrzania picia w czasie przebywania na zimowym spacerze. Zamontowaliśmy więc
ustnik i od razu odnotowaliśmy zmianę. Córka przekonała się do „swojego”
bidonu. Chętnie po niego sięgała, gdy chciała się napić. W nocy stał koło jej
łóżka. Pewnym minusem jest fakt, że ustnik ciężko jest zamknąć tak, żeby z
niego nie kapało. Kosztowało nas to jedną mokrą pobudkę, w następnych dniach
bardzo pilnowaliśmy zamknięcia bidonu i sytuacja się nie powtórzyła.
Podgrzewanie.
Wypróbowaliśmy je
będąc na nartach. Spędzaliśmy większość dnia na powietrzu. Nawet jeśli picie
nalewane do bidonu było ciepłe to i tak traciło szybko temperaturę. I tu wkłady
były bardzo przydatne. Po włożeniu wkładu i jego dociśnięciu przez dno (trzeba
użyć sporo siły, szczególnie za pierwszym razem) wkładka powoli zaczyna się
rozgrzewać i ogrzewać znajdujący się w butelce płyn. Już po kilku minutach
picie jest cieplejsze niż nasze dłonie. Nieznacznie, ale zawsze. Napój osiąga
temperaturę, w której jest odczuwalnie cieplejszy niż nasze ciało ale nie jest
gorący. Sok ogrzany w ten sposób był wypijany przez córkę błyskawicznie.
Jest to bardzo dobry sposób na przygotowanie mleka dla
dziecka w czasie podróży samochodem, jest to dobry patent na podgrzanie zimnego
napoju w chłodny lub wręcz zimny dzień. W domu można wykorzystać wkłady w nocy, (choć przy płaczącym dziecku 4 min oczekiwania na podgrzanie może wydawać się
wiecznością) lub korzystać z butelki bez wkładu, z dodatkowym dnem. Pozwala ono zwiększyć objętość butelki. Po prostu
wyjmujemy wkładkę na podgrzewacze a przykręcamy zwykłe płaskie dno. Troszkę
szkoda tylko, że na butelce nie ma podziałki mililitrowej do wersji bez wkładu,
pewnie byłaby przydatna dla rodziców podających dzieciom mleko.
Mycie? Nic prostszego.
Dzięki możliwości odkręcenia dna butelka jest niespotykanie
wygodna w myciu. Nie ma problemu z dosięganiem do dna czy szorowaniem
zakamarków. Łatwo również wymyć akcesoria – smoczek, wkład, ustnik od bidonu.
Po wyschnięciu składamy wszystko w całość i już możemy iiamo używać od nowa.
Wygląd na piątkę.
Kształt butelki i jej wygląd to tylko dodatkowy atut do
zbioru właściwości iiamo. Butelka wygląda jak… schwytana kropla. Jej kształt jest
przyjazny tak dla karmiącego malucha dorosłego jak i dla dziecka. W jej
wyglądzie jest coś fascynującego, inność, która dodatkowo zachęca do
użytkowania.
Butelka iiamo jest
zdecydowanie użyteczna – to nie tylko nowy gadżet na rynku, ale ułatwiający życie
rodzica produkt.
Subskrybuj:
Posty (Atom)