Mini poradnik
Codzienne wyprawy mam, to najczęściej wycieczka do sklepu,
przechadzka pomiędzy blokami lub, gdy mają szczęście, spacer po parku. Nawet te, które za oknem mają las, góry lub
morze, w natłoku codziennych spraw nie zawsze mają czas na dłuższą wędrówkę. My
jednak gorąco polecamy korzystanie z każdej okazji by wyjść z dzieckiem z domu na świeże
powietrze. Nawet z tym najmłodszym i nawet zimą!
W zasadzie tylko duży mróz,
przekraczający – 10 stopni powinien zatrzymać w domu niemowlaka. No dobrze,
jeszcze silne zawieje i zamiecie nie są aurą stworzoną do spacerów i zabaw.
Dla
zachęty postanowiłyśmy stworzyć mini poradnik o tym jak przygotować dziecko na
zimowy spacer. Ponieważ same mamy Pociechy w różnym wieku podzielimy nasze rady
według metryczki. Uprzedzamy jednocześnie, że NASZE PORADY SĄ NASZE, czyli
oparte na naszych doświadczeniach i zakorzenione w naszej wizji wychowywania
dzieci, co oznacza, że nie zawsze będą pokrywać się z tym co piszą w książkach. Zacznijmy od początku.
Zimowy spacer z noworodkiem i niemowlakiem.
Czy z noworodkiem można zimą wychodzić na dwór?
Oczywiście,
że można, aczkolwiek w przypadku kilkutygodniowego maleństwa trzeba zachować
ostrożność.
Przede wszystkim dziecko musi być zdrowe a pogoda przyjemna.
Znaczy to mniej więcej tyle, że mróz musi być delikatnym max -5 (lub nie ma go w ogóle), na
niebie przydałoby się słoneczko i zero opadów a wiatr minimalny. Prawda jest
jednak taka, że o idealną pogodę trudno, dlatego też nie czekamy na nią. Spacer wykluczamy jedynie
przy ekstremalnych zjawiskach atmosferycznych.
Pierwszy spacer z noworodkiem a w zasadzie pierwszy kontakt
malca z „dworem” ma miejsce, gdy wychodzi ze szpitala. Zamykanie go później w
domu na kilka tygodni i powolne oswajanie "z powietrzem" nie jest do końca logiczne. Nie
oznacz to jednak, że radzimy by kilku – kilkunastodniowego noworodka wystawić
na pół dnia na mróz, śnieg i wiatr.
(Niestety nie mam zdjęć z tego okresu - to zrobione jest w lutym 2013 i Młody nie miał nawet 2 miesięcy. Warstwa śniegu, prawie taka jak w koszu, chwilę wcześniej zalegała na osłonie wózka ;) a pieluszkę musiałam regularnie strzepywać :D )
(Niestety nie mam zdjęć z tego okresu - to zrobione jest w lutym 2013 i Młody nie miał nawet 2 miesięcy. Warstwa śniegu, prawie taka jak w koszu, chwilę wcześniej zalegała na osłonie wózka ;) a pieluszkę musiałam regularnie strzepywać :D )
Gdy tylko pogoda jest przyjemna (a u nas zimy nie zawsze są
mroźne i śnieżne) dziecko należy zacząć „wietrzyć” J i niekoniecznie tylko w oknie. Werandowanie
na balkonie a nawet krótki spacer nie powinny wyrządzić żadnej szkody o ile
zastosujemy się do kilku wskazówek.
Po pierwsze – nie przegrzewamy mieszkania! To podstawowy
błąd popełniany przez rodziców, który wpływa na obniżenie odporności dziecka
oraz stawia przed organizmem malca trudne zadanie, jakim jest dostosowanie się do drastycznej różnicy temperatur
pomiędzy domem a dworem. 21 stopni Celsjusza to optymalna temperatura w domu w
ciągu dnia.
Po drugie – nie przegrzewamy dzieci! Noworodek nie musi
całego dnia spędzać w czapce, ubrany w body, koszulkę, ciepły pajacyk i przykryty
szczelnie wełnianym kocem. Efekt przegrzewania taki jak wyżej. A skąd wiadomo,
że Szkrab nie marznie? Wystarczy dotknąć karku i ramion dziecka. Gdy są ciepłe jest
ok.
Po trzecie – należy pamiętać by strój dostosować do faktycznych
warunków panujących na dworze. Sugerowanie się tylko datą w kalendarzu nie jest
wskazane. Dziecko leżące w wózku powinno mieć jedynie jedną warstwę ubrań
więcej niż dorosły. I jest nią np. kocyk. My polecamy zestaw: body z długim
rękawem, welurowy pajacyk i niezbyt gruby kombinezon plus niezbyt gruba
czapeczka. Tak ubranego maluszka wkładamy do głębokiego wózka, okrywamy kocykiem
lub śpiworkiem. Gdy korzystamy z tego ostatniego rozwiązania kombinezon dziecka powinien być naprawdę lekki.
Zimą ważne jest by być przygotowanym na nagłą zmianę pogody. W wózku przyda się folia przeciwdeszczowa, gdyby miało nagle
lunąć lub/i zwykła tetrowa pieluszka by w razie silnego opadu śniegu nie
napadało dziecku na buzię (nie mam na myśli kilku płatków śniegu!).
Z noworodkiem nie wychodzimy na długo. Szczególnie w czasie
mrozu. Możemy jednak wyjść kilka razy i wydłużać czas spacerów stosowanie do warunków
pogodowych. Najlepiej spacerować w godzinach południowych, gdyż teoretycznie wtedy jest najcieplej.
Przed wyjściem trzeba malca nakarmić, przewinąć a buzię
posmarować odpowiednim do wieku i aury kremem ochronnym.
Jeżeli idziemy na niezbyt długi spacer po okolicy nie ma
sensu zabieranie pieluch, chusteczek, ubranek i jedzenia. I tak nikt na dworze
zimą dziecka nie będzie przewijał ani karmił a w razie konieczności wróci do
domu, a że na syrenie to już drobiazg ;)
Im dziecko starsze tym dłużej może przebywać na dworze i tym
niższe temperatury zniesie, choć teoretycznie – 10 to nieprzekraczalna granica
do pierwszych urodzin.
Na początku 2013 roku miałam okazję powtórnie przetrenować
zimowe spacery z niemowlakiem. Zaliczyliśmy zawieje i mrozy, bo Młody za nic w
świecie nie chciał sypiać w domu. Tak zostało Mu do dziś i nawet teraz spędza
śpiąc w plenerze około 2 godzin dziennie. Tylko orkan nas powstrzymał.
Początkowo z niemowlęciem obowiązują te same zasady, co z
noworodkiem. Jednak, gdy dziecko zaczyna siadać a gondolę zamienia na wózek
spacerowy, warto by miało dobry kombinezon - nie gruby i ciężki, lecz lekki,
wygodny i ciepły. Przyda się też jego pewna wiatro- i wodoszczelność.
Z Młodym po raz pierwszy korzystam ze śpiwora do wózka. Przyznam, że jestem bardzo zadowolona. Głównie dlatego, że mogę go lżej ubrać przez co jest Mu wygodniej, szczególnie gdy śpi. Czy w przyszłym roku będzie jeszcze z niego korzystał? Nie
wiem. Śmiem wątpić.
Gdy niemowlę (mniej więcej 6 miesięczne) wychodzi na zimowy spacer czas pomyśleć o rękawiczkach i zabawce, która umili mu "wyprawę". Byle nie miała metalowych elementów ;)
Także butelka termiczna lub termo-opakowanie na ciepłe picie, może się przydać, szczególnie gdy
planujemy dłuższą wycieczkę. Przyznam jednak szczerze, że sama zimą na dworze
dzieci ani nie karmiłam ani nie poiłam. Sama też nie przepadam za jedzeniem na
mrozie (chyba, że kiełbasek na ognisku popijanych stosownym i rozgrzewającym
napojem ;) ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz