Tym razem noszenie ma być ergonomiczne...
Dwoje starszych dzieci dorastało bez nosidła. Nie odczuwałam
potrzeby jego posiadania. Radziliśmy sobie bez większych problemów bez. Gdy
Młoda miała niespełna dwa lata kupiliśmy nosidło turystyczne, polskiej firmy,
które choć wyglądało ładnie niestety wykonane było marnie. W trakcie pierwszego
wyjazdu w Tatry wypruły się pasy! Masakra!!!
Gdy Młody był w drodze rozważałam "chustowanie". Na gdybaniu się skończyło. Brak mi zaufania do własnych zdolności motania kilometrów materiału oraz niedowierzam tkaninom. Fakt jest jednak taki, że w ogóle nie dowierzam, więc nie jest to miernikiem czegokolwiek J
Ad rem
Zrezygnowałam z pomysłu noszenia dziecka w chuście i gdybałam
dla odmiany nad nosidłem. Skończyło się na tym, że dostałam BabyBjorn Active od
Asi. Choć nosidełko było w domu, nie korzystałam z niego w ogóle przez pierwsze 5
miesięcy. Później przydawało się sporadycznie na zakupach lub gdy wieszałam pranie
a Młody nie miał ochoty grzecznie się sam bawić. Nie powiem jednak żebym była
zachwycona. Tzn. nosidełko ułatwiało życie, ale mój kręgosłup się buntował.
Ale to też nie musi być wina systemu nośnego. Raczej moich „kości” ;) Podobno
kręgosłup wyprzedza mnie o dobre 20 – 30 lat.
To był jednak główny powód, dla którego ergonomiczne nosidło
BabyBjorn One przyjęłam do testów z chęcią. Już pas biodrowy w nim zastosowany
był obietnicą, że będzie lżej.
Tak wyposażeni wyruszyliśmy w Pieniny.
I nie było źle! :)
Młody miał w nim z całą pewnością wygodnie. Zmieniono
konstrukcję. Siedzisko w nosidle jest szersze. Do tego dorzucono dwa ekspresiki
pozwalające szybko, łatwo i wygodnie regulować rozstaw nóżek dziecka. W zależności
od wieku malca, i sposobu, w jaki będzie noszony możliwa jest żaba lub ułożenie
swobodne.
Również stosownie do wieku i wielkości dziecka reguluje się wysokość
siedziska. Też za pomocą zamka błyskawicznego. Moim zdaniem rozwiązanie dużo
lepsze, niż to standardowo wykorzystywane w nosidełkach BabyBjorn.
Siedzisko i część odpowiedzialną za rozstaw nóżek uszyto i
wyprofilowano tak by nie uwierały, nie uciskały ani w jakikolwiek inny sposób nie
dokuczały dziecku. W naszym przypadku wszystko było jak należy.
Moje zaufanie zdecydowanie wzbudziła sama konstrukcja
oparcia, które sprawia wrażenie większego i stabilniejszego niż w zwykłych
modelach. Również system zapięć i regulacji sprawia, że łatwiej ułożyć malca w
pożądanej pozycji zapewniając mu komfort i bezpieczeństwo.
Novum stanowi system nośny. I choć nie jest idealny to dla mnie
dużo lepszy niż w wersji podstawowej czy nawet w nosidle Active. (Chyba już o tym wspominałam...)
Tu przy odrobinie praktyki, można na ogół tak ustawić
wszystko by ciężar dziecka odczuwać minimalnie.
Chodziliśmy dużo i ani syn ani ja nie narzekaliśmy. Młody
był zadowolony widząc wszystko a jednocześnie mając mnie bardzo blisko. Nie
płakał, nie wiercił się, nie krzyczał na widok nosidła.
Nie prawdą jest, że w takim nosidle dziecko zwisa bezwładnie
wisząc na kroczu ale i tak mi nikt nie uwierzy J
(Jak widać w BabyBjorn można nawet smacznie spać :) )
I to w zasadzie tyle plusów.
Dodam jeszcze, że nosidełka używałam wyłącznie w pozycji dziecko
z przodu przodem do świata (tak tak wiem, nie wolno! ;) ). Więc nie mogę wypowiedzieć
się o jego funkcjonalności przy noszeni dziecka przodem, i na plecach.
Paradoksalnie minusy, które dostrzegłam dotyczą głównie systemu
nośnego, który przed chwilą chwaliłam.
Po pierwsze – zakładanie nosidła przez głowę jest
nieporozumieniem. Może ma to jakieś uzasadnienie konstrukcyjne jednak dla mnie
makabra.
Po drugie – zapinanie pasa biodrowego z tyłu nie jest
wygodne. A najgorsze jest jego dociągnięcie z ciężkim dzieckiem w nosidle. By
zrobić to dobrze potrzebowałam pomocy.
Po trzecie – od wewnątrz pas obszyto miłym ale śliskim
materiałem, przez co potrafił się suwać po biodrach.
Po czwarte – w trakcie marszu pasy biodrowe się luzowały, a że nie
było łatwo je dociągnąć to mnie to lekko drażniło. Pewnie w mieście nie przeszkadza
jednak w czasie wycieczek i owszem.
Po piąte – nosidło posiada namiastkę pasa piersiowego, który
w opcji, z której korzystałam jest na plecach na wysokości łopatek. Nie
jestem ograniczona ruchowo ale regulacja poza zasięgiem moich rąk. Tzn. sięgnąć sięgnę ale zaciągnąć już nie dam rady.
Po szóste – nieintuicyjne umieszczenie regulacji
pozwalającej mniej lub bardziej obciążyć ramiona.
Po siódme – nowy system zapinania, choć wzbudza moje
zaufanie i wpływa na możliwość lepszego dopasowania całości do siebie i dziecka
to jednak nie jest super poręczny w zapinaniu.
Po ósme – wszyte w nosidło pasy materiału z instrukcją
(bardzo potrzebna na początku) powiewają jak ta flaga, bo nie wszytko ich zupełnie
tak jak w innych nosidłach. Drażniło mnie to strasznie.
Po dziewiąte – zabrakło mi kilku gadżetów jak np. kieszonki
w pasie biodrowym lub uchwytu, do którego można przyczepić dziecku zabawkę.
Nie opisałam tu szczegółowo wszystkich możliwości nosidła i
rozwiązań w nim zastosowanych. Nie ze wszystkich korzystałam, więc mogłabym jedynie
powtarzać sklepowy opis. Jednak to, co sprawdziłam uważam za całkiem niezłą podstawę
do stworzenia idealnego nosidła tego typu.
Asia oceniała już z innej perspektywy i wiem, że aż tak pozytywnie go nie odebrała ;)
Często naszymi gośćmi w domkach, które wynajmuję, są rodziny z małymi dziećmi. Okolica jest dość atrakcyjna jeśli chodzi o piesze wędrówki. Pierwszy raz z nosidłem tej firmy przyjechali do mnie rodzice małego Kacpra - dokładnie 6-miesiecznego. Zainteresował mnie temat, bo nosidło wydało się bardzo wygodne, a moja siostra miała 4-miesięczne dziecko, z którym wybierała się do nas i miała wielki dylemat, co zrobić żeby było wygodnie. Poleciłam jej to, co na własne oczy widziałam, że się sprawdza - jest bardzo zadowolona :). A ja zarobiłam sobie dodatkowego plusa;)
OdpowiedzUsuń